Araki nosi białe koszule | |
fotografia akt | |
Japonia | |
2019 | |
Nobuyoshi Araki | |
1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Rating 5.00 (1 Vote) |
Wydawca: Tachen
Oprawa: TWARDA
Format: 14X20 cm
Ilość stron: 704
Waga: 1.15 kg
Ilość zdjęć: 800
Tokyo Lucky Hole jako tytuł, Nobuyoshi Araki uchwycił rozkwit japońskiego przemysłu seksualnego, dokumentując na ponad 800 zdjęciach poszukiwaczy przyjemności i dostawców z tokijskiej dzielnicy Shinjuku, zanim ustawa New Amusement Business Control and Improvement Act z lutego 1985 r. położyła kres dla wielu takich miejsc seksu w Japonii. Przez lustrzane ściany, prześcieradła, niewolę i orgie jest to ostatnie słowo epoki bachanaliów, nasyconej momentami humoru, precyzyjną poezją i kwestionującymi wtrąceniami.
Poniżej recenzja: tekst: Urszula Usakowska-Wolff
(...)Nobuyoshi Araki nosi białe koszule i prążkowane najczęściej spodnie na szelkach. Nobuyoshi Araki nosi wąsik w stylu gigolo i czarne okulary, z którymi nie rozstaje się nawet w nocy. Nobuyoshi Araki nosi aparat fotograficzny na szyi, jakby od otaczającego go świata stale odgradzało go szkło obiektywu. Światem Nobuyoshi Araki jest (pół)świat(ek) jego rodzinnego miasta Tokio, po którym porusza się z pewnością i uporem seryjnego utrwalacza mijającego czasu. Jego pamiętnikiem z wędrówek po tym małym świecie krótkich chwil jest ogromna ilość biało-czarnych zdjęć, cibachromów, książek, czasopism, przeźroczy, filmów i ostatnio coraz częściej bubble jet printów, wykonywanych na drukarce atramentowej fotografii, które nakleja na ściany sal wystawowych.
Nobuyoshi Araki wydaje się być ostatnim naprawdę opętanym twórcą, istnym pracoholikiem fotografii, który podąża przez 24 godziny na dobę tropami swoich obsesji. Nagość, obsceniczność, seks na pograniczu pornografii, spętane kobiety i praktyki sadomasochistyczne, kwiaty, koty, ryby i przede wszystkim Tokio tworzą zamkniętą przestrzeń, którą uwiecznił już podobno na milionie zdjęć. Często zużywa osiemdziesiąt filmów w ciągu dwóch dni; ilość albumów, które opublikował w Japonii, przekroczyła już setkę. Większość tych książek i katalogów ma w tytule Tokio, gdyż ta metropolia, z którą artysta prawie nigdy się nie rozstaje, traktowana jest przez niego tak samo jak modele jego aktów. Urodzony w 1940 r. Araki przekracza swoją sztuką konsekwentnie wszelkie granice, ignoruje podział na sztukę wysoką i niską, jak i obowiązujące na Zachodzie normy moralne i ideologiczne. Ten były fotograf reklamowy, który na początku lat siedemdziesiątych porzucił lukratywną posadę i poświęcił się fotografii artystycznej, jest obecnie najbardziej popularną japońską gwiazdą medialną. Araki publikuje wszędzie - w katalogach, magazynach literackich, wydawnictwach pornograficznych i sadomasochistycznych. Wystawia swoje prace w drogich galeriach, kawiarniach, sklepach bądź na dworcach i często sam jest modelem własnych zdjęć. Jego fotografie nie są jednak nigdy powierzchowne, szokują, irytują, bawią lub smucą. Szczególnie od śmierci ukochanej żony Yoko w 1990 roku, jego kompozycje wyrażają samotność, puste place z ruinami niedokończonych budowli smętnie trwają pod zachmurzonym niebem, zaś w aktach obsceniczność miesza się z melancholią.
Miłosne tańce
Od 1970 roku Araki pokazuje swoje prace, zaliczane do tzw. „Straight photography” (bezpośrednich fotografii), najpierw w tokijskich noodle shops (rodzaju japońskich pizzerii), w salonach gier, w pralniach, restauracjach, barach i domach towarowych. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych, kiedy fotograf stał się w Japonii postacią kultową, zaczynają być eksponowane w galeriach i muzeach, trafiają także na salony wystawowe Europy Zachodniej.
Swoje motywy Nobuyoshi Araki czerpie prawie wyłącznie z przestrzeni urbanistycznej Tokio, miasta, którego prawie nigdy nie opuszcza i które mu wiernie pozuje do zdjęć. Spowite mgiełką melancholii pejzaże urbanistyczne, zaułki, wiejskie uliczki na obrzeżach megapolis, beztroskie scenki uliczne, ciężkie chmury, przez które z trudem przedziera się słońce, automaty do napojów, taras jego mieszkania i jaszczurki złapane przez jego ulubieńca - kota Chiro, martwe natury ze zwiędłych kwiatów, cmentarze wciśnięte między wieżowce, oraz kobiece akty, często kunsztownie spętane, składają się na cykl czarno - białych odbitek pod tytułem „Tokyo Novelle”, który pokazany został po raz pierwszy w 1995 roku w Muzeum Sztuki w Wolfsburgu.
Tytuł „Tokyo Novelle” jest programem, podmiotem i przedmiotem działalności tego artysty. Araki, który w młodości pisał eseje i krótkie opowiadania, jest narratorem życia japońskiej metropolii, traktuje fotografię jako rodzaj pamiętnika, zapis tego, co dzieje się z dnia na dzień. Równocześnie fotografia jest historią, kamera jest historią zaś akcja na fotografii też jest historią. Bez względu na to, czy dotyczy to jednej fotografii, czy sekwencji fotograficznych, zawsze zaczyna się jakąś historię. Odnosi się to w szczególności do jego aktów, których przesłanką jest dialog między modelem i fotografem: Chodzi mi w pierwszym rzędzie o komunikację. Ja nie kopiuję rzeczywistości, tylko uczestniczę w niej całą moją cielesnością. Reprodukuję na moich zdjęciach przestrzeń i czas między moim modelem a mną. Moje modele są czymś więcej niż wizualnym wypełniaczem, są partnerami, częścią moich rozmów, są tak samo niezbędne, jak kamera gotowa do strzału. W godzinach wzajemnego poznania poszukuję aury. Kamera jest przy tym rodzajem sejsmografu. Ta aura jest zawsze widoczna, kiedy jestem zakochany, ale wtedy również się boję, że mógłbym ‘fotograficznie oślepnąć’, gdybym się potknął podczas tych miłosnych tańców. Zdjęcia, które odpowiadają moim wymaganiom, powstają tylko wtedy, kiedy modele są częścią mnie, a ja stałem się częścią moich modeli.
Rodzaj śmierci
Życie prywatne i publiczne, przypadkowe migawki i staranne kompozycje, pejzaże uliczne i fantazje seksualne, inscenizowane i fotografowane w specjalnie do tego celu wynajętych pracowniach, mieszkaniach lub burdelach, łączą się w gęstym i szokującym kalejdoskopie różnorodnych wrażeń. Te obrazy przenikają się nawzajem, tworzą całość, w której relacje między sferą społeczeną, prywatną i intymną poddane są tak skrajnemu napięciu, że wydają się być metaforą życia, na które zawsze pada cień śmierci.
Spętane akty kobiece, nawiązujące do kultury okresu edo (1603 - 1868), które należą do najbardziej kontrowersyjnych kompozycji Arakiego, mają podwójne znaczenie. Spętane ciało, symbol życia, zastyga w bezruchu, tak jak czas, który zatrzymuje się w momencie fotografowania: Jeżeli coś, co się porusza, zostaje zatrzymane, stanowi to rodzaj śmierci. Kamera, czyli fotograficzny obraz, zawsze zaklina śmierć. Przy fotografowaniu ja też myślę o śmierci, co zresztą widać na moich zdjęciach. Być może jest to orientalne, buddyjskie wyobrażenie. Dla mnie fotografowanie to akt, w którym moje ego zostaje wydobyte za pośrednictwem podmiotu. Fotografia była od samego początku związana ze śmiercią. Rzeczywistość jest barwna, ale fotografia zawsze odbarwiała rzeczywistość i czyniła ją biało-czarną. Kolor jest życiem, czerń i biel są śmiercią. W wynalazku fotografii ukryty był upiór.
Wyzwolenie przez spętanie
Upiory Nobuyoshi Araki krążą po Europie i wywołują duchy skandalu. Mogło by się wprawdzie wydawać, że najpóźniej od czasów, kiedy amerykański fotograf Robert Mapplethorpe (1946 - 1989) w połowie lat osiemdziesiątych wprowadził na salony amerykańskiego i europejskiego establishmentu zdjęcia homoseksualnych praktyk sadomasochistycznych, pokazując, że seks i sztuka, to jedno i to samo, gdyż jego obiekty seksualne były zarazem obiektami estetycznymi i odwrotnie, nic już nie będzie w stanie zaszokować ani zbulwersować międzynarodowej publiczności i krytyki sztuki. A jednak japońskiemu fotografowi, który jest nie tylko mistrzem kamery ale i prowokacji, udało się wywołać dyskusję o granicach wolności artystycznej, o granicach pornografii i sztuki i o tym, czy istnieją (nie)przekraczalne granice godności ludzkiej. W Japonii artysta wielokrotnie stawał przed sądem, każda taka rozprawa zwiększała jego popularność.
Czy zdjęcia spętanych nagich kobiet są sztuką?, pytał niemiecki tygodnik „Deutsches Allgemeines Sonntagsblatt” w wydaniu z 6.12.1999. I zamieścił wypowiedź Jean’a - Christophe Ammanna, ówczesnego dyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej we Frankfurcie nad Menem: Nobuyoshi Araki jest fotografem obdarzonym łaską wielkiego talentu. Gdyby tak nie było, dyskusja o nim nie miała by żadnego sensu. Nagie lub półnagie spętane kobiety są zawsze fragmentem całości: codzienną penetracją korpusu miejskiego Tokio. Araki pokazuje te zdjęcia zawsze w większych kontekstach, na przykład na tle ulic lub metra, chmur, kwiatów, wnętrz i.t.d. Te zdjęcia odzwierciedlają równie intensywny, wręcz ekstatyczny punkt widzenia, jak zdjęcia spętanych kobiet. Te zdjęcia ch*** niezwykłe piękno. Wiele kobiet, trzeba dodać że niezamężnych, życzy sobie być fotografowanymi przez Arakiego w pętach. Dla tych kobiet te zdjęcia są autoerotycznym wyrazem ich odwiecznego społecznego poddaństwa, gdyż Japonia jest ciągle jeszcze społeczneństwem zdominowanym przez mężczyzn. Spętanie kobiet na zdjęciach Arakiego jest metaforą nieruchomego, zasznurowanego kodeksu postępowania, który charakteryzuje to społeczeństwo i w szczególności sytuację jego kobiet. Pokazać się spętaną, i to na zdjęciu słynnego fotografa, jest, obok składnika autoerotycznego również i aktem wyzwolenia, wyjścia z samej siebie, który polega także i na tym, żeby otwarcie eksponować zabronione przez cenzurę genitalia i ich owłosienie.
Z tymi wywodami nie zgodziła się oczywiście Gisela Breitling, publicystka i krytyczka sztuki z Berlina, której wypowiedź również przytoczył ogólnoniemiecki, ewangelicki tygodnik: Należy się zastanowić, co może wyniknąć z określenia zdjęć nagich, spętanych kobiet mianem sztuki. Dowiadujemy się, że nie każdy rodzaj spętania jest sztuką, może ona pochodzić z ręki mistrza (Araki), albo jakiegoś dyletanta. Nie każde zdjęcie tak zmaltretowanego kobiecego ciała może aspirować do miana dzieła sztuki, w przeciwnym wypadku wszystkie magazyny porno byłyby jej dziełami. Ale nadanie czemuś miana dzieła sztuki powoduje nietykalność, sztuka przebywa więc na oddziale intensywnej terapii kultury, poddana jest sztucznemu oddychaniu w całkowitej sterylności, gdzie nie mogą wtargnąć mikroby krytycznych pytań. Ponadto: pornografowie i asceci są bliźniakami, przejście z jednego obozu do drugiego nie przychodzi im z trudem, bo pornografowie są forpocztą czyścioszków. Nie należy do mnie zadawanie artystom pytań, które od pewnego czasu stawiane są naukowcom: czy wolno nam robić wszystko to, co umiemy? Czy to co możliwe, jest też słuszne, to, co fachowe, też dobre? Ale poza tymi wszystkimi pytaniami, mogę trzeźwo stwierdzić: zdjęcia Nobuyoshi Araki są nie do wytrzymania!
Ludzkie uczucie zagubienia
Jednak papier jest cierpliwy i może wytrzymać wszystko, a ponadto zdany jest na łaskę czytelników, dlatego też albumy fotograficzne Nobuyoshi Araki od połowy lat dziewięćdziesiątych zaczynają pojawiać się i na niemieckojęzycznym rynku wydawniczym.
Bo nawet jeżeli jego motywy kojarzą się z pornografią, to ich zadaniem nie jest wywołanie podniecenia, nie mają też nic wspólnego z eleganckimi zdjęciami Helmuta Newtona ze stron snobistycznych kolorowych magazynów. Araki zajmuje się, tak jak wspomniany już Robert Mapplethorpe, filozofią ciała. Fotografia mody, która po prostu jest wszędzie, te wszystkie twarze i nagości, te inscenizacje są zwyczajnym kłamstwem. Nie jestem w stanie dłużej tego znieść, napisał w książkowym wydaniu „Tokyo Novelle”. Przecież fotografia jest aferą miłosną, fotografia jest ludzkim uczuciem zagubienia. To zagubienie odbija się często na twarzach jego modelek, które są prawie zawsze amatorkami i oblegają artystę, żeby pozować mu nago i w powrozach. Araki opowiada też zawsze o samotności i wyobcowaniu w Tokio, ale jego prace mają charakter uniwersalny, gdyż symbolizują zagubienie indywiduum w świecie wielkich miast. Z albumu „Sexual Desire” („Seksualne pragnienie”) tchnie smutkiem samotnych pokoi hotelowych, w których żyją płatne kobiety.
Wersje biało-czarnej perwersji
Bez obsceniczności nasze miasta byłyby bezbarwne i życie beznadziejne, pisze Araki na okładce albumu „Tokyo Lucky Hole” („Tokio szczęśliwa dziura”), jednej ze swoich najbardziej „roznegliżowanych” książek, która ze względów cenzuralnych pewnie się w Japonii nigdy nie ukaże (tam jego zdjęcia publikowane są z zaciemnionymi lub nieostrymi genitaliami). Jego debiut w niemieckim wydawnictwie (inne, cytowane tu ksiązki ukazały się w Szwajcarii) jest jednak mało spektakularny. To „nagi” dzień dam z japońskiego półświatka, spoza fantazji o gejszach i romantyki rynsztoku: peep show, striptiz, pozowanie, mycie klientów, krępowanie, kneblowanie, różne wersje i perwersje przyjemności wynikających z płatnej miłości. Mimo to bezlitosne, nieretuszowane zdjęcia przepojone są swoistą poezją, tchną mrocznym wdziękiem pokoi na godziny i ich mieszkanek. Przypominają zdjęcia amerykańskiej artystki Nan Goldin, z którą zresztą Araki w 1995 roku wydał książkę "Tokyo Love”.
„Tokyo Lucky Hole” rezygnuje z kunsztownych inscenizacji, znanych z dotyczasowych prac japońskiego fotografa, mimo że i w tej książce zacierają się granice między dokumentem i fikcją. To potężne tomisko, które waży 1,5 kilograma, powstawało od początku do połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to dzielnica rozrywkowa Shinjuku, tokijskie Sankt Pauli, tętniła erotycznym życiem, i kiedy artysta co noc korzystał z ofert nie do odrzucenia. W poszukiwaniu obsceniczności, odwiedzał liczne peep show, tanie burdele, lokale ze striptizem, pokoje na godziny i piwnice tortur. Ponieważ Araki stara się utrzymać za wszelką cenę swój status bohatera popkultury, sam często pojawia się na zdjęciach, w „momentach” i pozycjach, które mają za zadanie wywołanie skandalu. Oglądać go więc można w akcji, podczas męsko-damskiej kąpieli, lub radosnych kopulacji w burdelu. Tak więc artysta sam się staje własnym modelem, sam on sobie, jeśli można użyć takiego porównania, żeglarzem i okrętem na oceanie rozkoszy. Fotograf, czyli ukrywający się za kamerą podglądacz, pisze Akihito Yasumi we wstępie do tego albumu, zamienia się w aktora reżyserowanego przez siebie widowiska. W ten sposób Araki porusza się między pozorami i rzeczywistością fotografii, między wnętrzem i zewnętrznością, między oglądaniem i byciem oglądanym.
Na siedmiuset stronach reportażu z wesołego miasteczka, jakim wydaje się być Tokio, czyli owa „szczęśliwa dziura”, a raczej jaskinia rozpusty, w której rozgrywa się istny szał ciał: w ciasnych, zimnych, anonimowych wnętrzach kipią z góry opłacone namiętności. W czasie, kiedy powstawały te zdjęcia, rewolucja seksualna opanowała również i stolicę Japonii, która - jak widać na czarnych-białych obrazkach, oddawała się radośnie, bezmyślnie i beztrosko mniej lub bardziej wymyślnym przyjemnościom, bo AIDS był wówczas pojęciem odległym i mało znanym. Burza zmysłów szalała za murami domów dzielnicy rozrywkowej, na zewnątrz miasto zamarło w niewzruszonym bycie. Bo pejzażu miejskiego, którego wstawkami Nobuyoshi Araki jakby ostudza temperaturę męsko-damskich baletów w stylu tanich świerszczyków, nic nie jest w stanie wyprowadzić z obojętnego trwania. Zaś na cmentarzu, wciśniętym między wieżowce, stoją pochylone (nad) wiekiem nagrobki: ostateczne przeznaczenie tego nienasyconego ciała.
tekst: Urszula Usakowska-Wolff
Tekst oryginalny Urszuli Usakowskiej-Wolff o Araki ukazał się pierwotnie na stronie usakowska-wolff.com, obecnie szukaj informacji o autorze na stronie urszulausakowskawolff.wordpress.com.